poniedziałek, 30 września 2013

Panna - Ivo Andric


Dawno, dawno temu, gdy na ziemi mazowieckiej raźno hasały tury, a mały Izydor dopiero uczył się sylabizować, nie istniały jeszcze książeczki oswajające tzw. trudne tematy. Wiedzę o tychże czerpało się raczej z podsłuchanych rozmów dorosłych. Czasem też sam dorosły rzucał człowiekowi jakiś ochłap w postaci malowniczej historii z życia dalekich krewnych lub znajomych, oczywiście – z morałem. Do dziś pamiętam na przykład historię skąpej Józi, która żywiła się karmą dla zwierząt, jednocześnie odkladając do skarpety kolejne złotówki... z których potem ucieszyli się jej spadkobiercy.

Dlatego też historia “Panny” - dziewczyny z Sarajewa, która całe swoje życie złożyła na ołtarzu pieniądza i oszczędności wydała mi się w stu procentach znajoma. Może nie, jeśli chodzi o szczegóły. Identyczny był za to morał i tchnący z całęj historii wielki smutek i
zimno. Można zatem powiedzieć, że Andricowi udało się znaleźć klucz do zasobnika izydorowych archetypów.
Pozornie wydaje się, że historia jest raczej nie na czasie. Teraz bardziej modne wydaje się życie ponad stan. Ale jeśli dopasujemy do niej bardziej uniwersalny klucz – już nie materialne skąpstwo, a egoizm, okaże się, że pasuje do niejednej osoby z nas i wokół nas. Także zachęcam do zapoznania się z tą dołującą historią.



Zdjęcia: zorger.com, swistak.pl

24 komentarze:

  1. Dołujących historii nigdy dość ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Właśnie wyobraziłam sobie malutkiego Izydora - musiał być uroczy i rezolutny! :)
    Historia Józi była chyba dość współczesna, skoro pojawiła się w nim karma dla zwierząt. Gdyby była jeszcze nazwa producenta, można by to uznać za podgryzanie przez konkurencję i wdrukowywanie negatywnych skojarzeń. :)
    W moim przypadku obecna pogoda kompletnie wyklucza dołujące lektury, ale mam w zanadrzu jednego Andrica, bodajże "Most na Drinie", i kiedyś przeczytam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hmmm,
      młodego Izydora czasem nazywano "gumowe ucho" i niech to wystarczy za komentarz:).
      Co do karmy - była to raczje starośweicka karma dla zwierząt roślinożernych - np. ziemniaki z parnika (czyli na parze i w mundurkach), tłuczone z ospą (czyli grubo mielonym owsem). W sumie pewnie bardzo zdrowe to wszystko było.

      Usuń
  3. Skąd Ty takie rzeczy bierzesz?! To i owo czytałam, ale nie kojarzę "Panny" :(

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. monotemo,
      wypatrzyłam ją... w przychodni. Takiej państwowej, oldskulowej. Tylko nie pytaj mnie, co tam książki robiły, bo nei wiem:). A poetm wypożyczyłam z biblioteki.

      Usuń
    2. znam knajpę, w której książki kulinarne i żeglarskie robią za dekoracje, można poczytać, jak się komu nudzi. Mnie ksiązki w przychodni nie dziwią, bo może pochodziły ze zlikwidowanej biblioteki szpitalnej?

      Usuń
    3. To calkiem prawdopodobne wyjaśnienie. Z tą biblioteką.

      Usuń
  4. Mnie się wydaje, że ciułanie jednak nie wyszło z mody. Chyba ze się w takich kręgach poza trendowych obracam ;) Z czego wynika, że powinnam się zabrać za te książkę.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. buksy,
      pewne każdy tochę oszczędza na własnym poletku. Kwestia proporcji:).
      Większości trochę jednak daleko do Panny:).

      Usuń
  5. O, widzę, że ja powinnam przeczytać tę książkę, bo mam skłonność do nadmiernego oszczędzania. Nie mam w domu ani jednego sprzętu kupionego na raty, co miesiąc coś odkładam ;)

    OdpowiedzUsuń
  6. Koczowniczko,
    teraz to wystarczy, że człowiek nie ma żadnego kredytu i już jest na cenzurowanym. Btw - Panna musi być krewną pana z Kłębowiska żmij. Tylko zakończenie jest inne.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To fakt, w naszych czasach człowiek, który nie ma kredytu, traktowany jest bardzo podejrzliwie, jak ostatni dziwak. Zresztą tak samo patrzy się na ludzi, którzy czytają książki zamiast gapić się w telewizor.

      Usuń
    2. Ja tam się sporo gapię w komputer, mam nadzieję, że dzieki temu społeczeństwo jakoś przymknie oko na to czytanie książek:).

      Usuń
  7. Historia nie brzmi zbyt zachecajaco, ale ze to seria "Nike", to wierze, ze swietnie napisana i w czytaniu przyjemna - na pewno do niej dojde, chce przeczytac wszystko z serii "Nike" :-).

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ambitnie:). Seria Nike w okolicznym antykwariacie zajmuje dobre kilka półek:).

      Usuń
    2. Az z ciekawosci policzylam... na razie przeczytalam 45 z 332. CHLIP ;-))))).

      Usuń
    3. Mam chyba podobne "osiągnięcia". Gorzej, że lista na biblinetce może nie być kompletna i książek jest jeszcze więcej.

      Usuń
  8. Ivo Andric to niestety tabula rasa u mnie, choć coś tam w domu posiadam... może to i moje skąpstwo się tak przejawia - oszczędzam własne książki i ich nie czytam :)
    No, w każdym razie temat "Panny" jest mi bliski i chyba muszę się z pozycją zapoznać bliżej.

    OdpowiedzUsuń
  9. To przeczytałam,
    podoba mi się ta filozofia - kupuję - nie czytam to znaczy oszczędzam.
    Jutro ide w związku z tym odkryciem pobuszować w antykwariacie:).

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czyżby chodziło o ten antykwariat, o którym myślę? :) To bardzo zazdroszczę i życzę Ci udanych łowów.

      Usuń
    2. No to wielu oszczędności życzę :)

      Usuń
    3. Lirael,
      byłam i jak zwykle ślina na buty przy regałach ze wspomnieniami i pamiętnikami:).

      Usuń
    4. To bardzo zazdroszczę! Czy upolowałaś coś ciekawego?

      Usuń